poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 1

Obudziły mnie krzyki mieszkańców mojej rodzinnej wioski. W prawdzie jeszcze spałam, ale byłam wszystkiego świadoma. Powoli zwlokłam się z łóżka aby zobaczyć co się dzieje. Wyjrzałam przez okno i stanęłam jak wryta. Niektórych budynków nie było, a reszta ledwo co stała. Stałam i podziwiałam całe wydarzenie jakieś 10 minut. Zorientowałam się, że mogę coś zrobić. W końcu jestem jedynym shinobi w tej miejscowości. Ubrałam się w mój ulubiony strój i zbiegłam szybko po schodach. O____O Z tego punktu widzenia to wygląda jeszcze gorzej... Dobra Ritsu, skup się. CO JA GADAM! TAK KURWA! SKUP SIĘ W TAKIM HAŁASIE! - krzyknęłam zdekoncentrowana. Ale muszę coś zrobić.-___- Ty się może najpierw spróbuj zastanowić kto wyrządził takie szkody... Zaczęłam szukać obcej czakry. Jest! Mam! Łooo kurwa! Jedna osoba tyle zdziałała?! Nieźle!  Moment... to mężczyzna... Chyba poproszę go żeby mnie podszkolił.
Jednak to trochę nie możliwe, aby jeden facet rozwalił wioskę. Zastanawiałam się dłuższą chwilę co mogę zrobić. Zaczęłam biec przez wioskę zobaczyć czy nie ma żadnych rannych. To co zobaczyłam było jak scenka z horroru. W okół mnie leżało mnóstwo zwłok. Nie mogło to do mnie dotrzeć. ten obraz utkwi mi w pamięci do końca życia i jeszcze dłużej. Nagle JEB! Tuż przede mną wybuchła mała bomba z jakimś gazem lub zasłoną dymną.... Nie! To jednak gaz! Kuso! Odskoczyłam jak najszybciej się dało. Chwilę kaszlałam, ale chwała panu nie nawdychałam się tego gówna. Kiedy opary zaczęły powoli się rozmywać zauważyłam dwie męskie sylwetki. Ha! Wiedziałam, że to nie możliwe! Ale masz teraz większy problem na głowie. Ci dwaj idą w twoją stronę! Próbowałam się ruszyć, ale nie dało rady. Chyba jednak raz wdychłam tą truciznę. Moje mięśnie zaczęły się tak spinać, że każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Byli co raz bliżej. Jeden miał ogromną kosę z trzema ostrzami. Słyszałam jak rozmawiają :
- Zamknij się blondyneczko! Ja ci mówię, że trza ją prze torturować to coś powie! - krzyczał ten z kosą. Co?!
- Nie! Tępy gwałcicielu! Robimy jak kazał lider! Wiesz co by nam zrobił jakby zobaczył ją po torturach?! A szczególnie twoich! - odparł blondyn. Serio?! Myślałam z początku, że to dziewczyna!
- Aj tam! Trudno! Nie powstrzymasz mnie! Jestem napalony!
- Ty idioto! Nikt jej nie będzie gwałcić! - powiedział niebieskooki. Jaki on miły! Broni mnie! - Dopóki nie doniesiemy jej do bazy, a potem to rób co chcesz, un! -  (O______O)
- Dobra taki układ mi pasuje! Ty moja słodka blondyneczko!
- Zamknij pysk Hidan!!! - i strzelił mu w mordę. Przyznam, że wyglądali śmiesznie jak się tak kłócili i wyzywali. Ale przyjdzie kolej na ciebie więc się tak nie ciesz!
- DOBRA! STOP! Mógłbym się tak kłócić cały dzień, ale mamy misje! - warknął ,,blondyneczka". Wyglądał na bardziej zrównoważonego, ale nikt nie powiedział, że taki jest.
- Fiu, fiu ! Jaka dupeczka! - powiedział kosiarz patrząc na mnie. Ja ci kurwa dam dupeczka!
- Spokój! Słuchaj młoda! Kojarzysz chyba organizację Akatsuki?
- Ciężko was nie kojarzyć skoro wszystkie wioski i kraje się was doszukują! - odpowiedziałam dalej nie ruchomo stojąc i patrząc złowrogo na twarz blondyna.
- No więc wiemy, że masz jakieś tam specjalne zdolności i lider chce cię w naszej paczce, chociaż nie wiem po jakiego chuja potrzebna nam jeszcze jedna baba. Ale pewnie się nie zgodzisz wię...
- A kto powiedział, że się nie zgodzę? - zapytałam. Słyszałam co nieco o Akatsuki i w sumie fajnie by było trenować w śród najlepszych... Co prawda zabójców... Ale najlepszych!
- Co?! Zgadzasz się?! - zapytali ze zdumieniem. Popatrzyli na siebie, ale od razu odwrócili wzrok i założyli ręce na piersi. Oni się nienawidzą... Czuć to...
- Pierwszy raz ktoś zgadza się na moją propozycję mimowolnie!
- Dołączę z chęcią! Ale mały warunek. MOŻE MNIE KURWA URUCHOMICIE!
-  A no tak racja! Już chwila! Hidan! Gdzie żeś dał tą gównianą odtrutkę !
- Przecież ty miałeś ją wziąć!
- Japierdole! Mówiłem ci chyba z 500 kurewskich raz, un! Eh... Wygląda na to, że trzeba będzie cię nieść.
- Ja się tym zajmę! - wyrwał siwo włosy i od razu wziął mnie na plecy. Był mięciutki jak misiek! Co oni mają w tych płaszczach?! Chyba wełnę! Ruszyliśmy w stronę Amegakure, jak dobrze pamiętam. Kurwa! Przecież zostawiłam wioskę w ruinie, masę martwych i rannych ludzi O____O. ... Dupa! I tak nie lubiłam tej wioski!
Wędrowaliśmy już chyba jakieś 5 godzin. Zrobiłam się zmęczona
- Ej! Zróbmy postój! Spać mi się chce! - marudziłam jak mała dzidzia.
- Jeszcze tylko 3 godziny drogi, wytrzymasz. - powiedział niewzruszony blondyn.
- Ona ma rację! Ty kurwa nie niesiesz 50 kilo na plecach przez całą drogę! - warknął ten cały Hidan.
- A JAK SIĘ ZATRZYMAMY TO PRZESTANIECIE PIERDOLIĆ?! - oboje pokiwaliśmy twierdząco głową. Pan wielce litościwy zarządził postój. Było dość zimno, a ja byłam w krótkim rękawku i krótkich spodenkach. I jeszcze nie mogłam się ruszać. Trzepałam się z zimna jak fotel do masażu. :
- Zimno ci? - zapytał fioletowooki .
- Nie k-kurwa t-to a-at-tak p-padaczki! - odpowiedziałam sarkastycznie.
- To proszę! - ściągnął płaszcz i mnie nim przykrył. Spaliłam buraka... Jak na seryjnego zabójcę jest bardzo troskliwy. Za to ten drugi... Ugh! Szkoda gadać! ,,Patrzcie jaki jestem zarozumiały i dojrzały żeby upominać starszych do siebie!". Ten płaszcz jest cieplutki jak moja kołdra. O Boże! Oni w tym chodzą też latem?! O____O. Po swoich przemyśleniach zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się na plecach Hidana. Podrapałam się po głowie. Chwila! Uff... Już czuję mięśnie i całą resztę ciała
- Księżniczka się wyspała? - zapytał kosiarz.
- Tak dziękuje. Która godzina? Patrząc na niebo jest gdzieś 17.00.
- Jest 9.00. - odpowiedział blondasek.
- O_______O Aha... Muse siku... - zasepleniłam jak dwulatek.
- O Jezu! Chyba wytrzymasz pół godziny...
- Chłopie! Nie sikałam od 24 godzin! - krzyknęłam - Zaraz się zleje! - Poczułam jak mój ,,pojazd" się zatrzymuje i ściąga mnie ze swoich pleców.
- Idź! Jakbyś się zeszczałą na moje plecy to byłabyś trupem!
- Arigatou! - wbiegłam w jakieś krzaczki i się załatwiłam po czym z powrotem wgramoliłam się na grzbiet mojego wiernego rumaka.(Hahaha! Mogli mi powiedzieć żebym szła na własnych nogach!)
- Gnaj mój dzielny rumaku! - krzyknęłam i wyciągnęłam rękę przed siebie jak superman.
- Deidara! Masz snickersa? Komuś by się przydał! - powiedział szarowłosy i lekko mnie podrzucił
- Tak kurwa oczywiście, że mam snickersa! Przecież jestem fabryką! - walnął mistrz ciętej riposty i do końca drogi nikt się nie odezwał.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, jak zwykle w Amegakure, padało. Aby nie zmoknąć przyśpieszyliśmy kroku (A tak właściwie to ci dwaj.) Weszliśmy do ogromnej wieży, ale zamiast iść na samą górę zeszliśmy do piwnicy po schodach.
- Mam pytanie. Po kiego chuja budowaliście taką ogromną wieżę skoro macie siedzibę w podziemiach?
- Dla zmyły. - odpowiedział Hidan z głupim uśmiechem.
- Dobra. - zaczął blondyn. - Radzę ci odpowiadać na wszystkie pytania, które zada ci lider. Jak się wkurwi to nie będzie wesoło.
No kurwa dziękuje bardzo! Napędziłeś mi stracha! Zapukałam grzecznie do drzwi. Usłyszałam tylko niski głos:
- Wejść! - Jak kazał, tak zrobiłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! Oto pierwszy rozdział mojego nowego bloga! Wątpię abym była oryginalna, bo to kolejny blog o Akatsuki i Oc. Ale chciałam spróbować. Liczę, że chociaż trochę się podobało i proszę o komentarze :-)